Od autora.
Jak mówiłem, jak się rozpędzę to się rozpędzę po całości. Heh.
– No nie. – Szeptem odzywa się kolejna z uczestniczek dziwnej grupy. Brązowowłosa, z również brązowymi oczami i wielką blizną, ciągnącą się od kącika lewego oka aż do prawego ucha.
– Co jest? – Pyta Alex z dziwną nutkąw głosie.
– To jest jeden z tych, które ewoluowały żyjąc w atmoswerze Hoenn. – Odpowiada dziewczyna.
– Co to dla nas zmienia? – Pyta znów Alex.
– To daje nam dodatkowe zadanie. – Odpowiada ona.
Czas znów rusza. Deoxys wydaje dziwaczny dźwięk. W ułamku sekundy formuje kulę cienia wielkości średniego plecaka i posyła jąprosto w klatkę piersiową Rivany. Trenerka nie zdążyła uniknąć, bo pocisk leciał z ogromną prędkością. Rivana sapnęła, przewracając się na ziemię. Usłyszeliśmy też złowrogi trzask, który mógł oznaczać tylko jedno. Złamane żebro, albo żebra.
– O holera! – Krzyczy Ellie patrząc na widok, który właśnie rozgrywa się przed nami. Flygon i Crustle zaczynają napażankę z Deoxysem, wstosując różne, niszczycielskie kombinacje. Smok, wściekły z powodu zamachu na jego trenerkę rozpoczyna od odłamków skalnych. Seria ostrych kamyczków, bombarduje twarz psychicznego pokemona. Kosmita jednak rewanżuje się szybkim lodowym ciosem, którym przymocował prawą rękę ważki do ciała, za pomocą lodu. Smok ryczy z bólu, ale wtedy do akcji wkracza jego robaczy kompan. Potężny skalny szpikulec co prawda chybia celu, ale wstrząs, który towarzyszy jego upadkowi wytrąca Deoxysa z równowagi.
Odwracam wzrok od jadki, w myślach wołam Gaię. Gardevoir za pomocąteleportacji zjawia się u mojego boku.
– Co jest? – Pyta pokemonka.
Przesyłam jej obraz tego, co stało się przed chwilą.
– Zajmę się tym. – Gaia kładzie ręce na ciele Rivany. Po między dłońmi tworzy kulę różowawej energii, którą następnie rozbija na trenerce. Ciało dziewczyny zaczyna drżeć i wyginać się w bardzo dziwne pozycje, lecz chodzi tu tylko o leczenie złamanych kości. Po chwili, Rivana mogła jiuż wstać na nogi.
– Dziękuję. – Wyszeptała do nas.
– Uważaj na siebie. – Odpowiada jej Gaia.
– Wszystko w naszych rękach. – Mówię z powagą. Moja pokemonka tylko kiwa głową, jednocześnie wyciągając prawy nadgarstek do przodu. Eksponuje w ten sposób bransoletę wykonaną z cienkiego i lekkiego metalu, Aggroniej stali. Supertrwałego materiału.
Unoszę rękę na linię Gaii. Kamienie w obu bransoletach jażą się błękitnym światłem. Po chwili mega ewolucja właśnie się dokonała.
– Zacznij od piorunu kulistego! – Rozpoczynam. Gaia w ułamku sekundy tworzy w dłoniach kulę energii elektrycznej i rzuca ją w twarz Deoxysa. Ten, niezpodziewający się ataku z naszej strony oberwał dość mocno i zaryczał wściekle. Jego ciało zaczęło otaczać się dziwacznym rodzajem energii.
– To psycho wzmocnienie, kontruj to! Bariera! – Krzyczę. Sytuacja nie wygląda dobrze.
Gardevoir tworzy przeźroczystą bańkę. Rozpędzony kosmita zdeża się z energią. Pokemonka jęczy cicho z wysiłku, lecz udaje się jej przetrzymać szarżę.
– Nic ci nie jest? – Pytam zatroskany.
– Bywało gożej. – Odpowiada, niwelując barierę.
– Flygon, pomóżmy im, smoczy prezent! – Pewnie mówi Rivana.
Jej smok podlatuje w stronę psychicznej pokemonki i poklepuje ją czubkiem ogona. Oba pokemony otacza zielona aura.
– Dzięki. Zkorzystaj z tej energii i skup się! Spokój umysłu! – Odzywam się.
Gaia siada na ziemi, zamykając oczy. Po chwili podnosi się z nową energią. Możemy kontynuować, musimy nawet, czy chcemy, czy nie. Inaczej, Hoenn może czekać zagłada ostateczna.