Lecieliśmy dalej do wieży Ullillong. Jednak nagle za nami pojawił się TEN dziwny stwór. Przybrałem postać pierwotną. Pazury wysunęły mi się z rąk, kły z ust, a z pleców skszydła. Z rykiem wbiłem mu pazury w serce i wyjąłem je. W tym czasie Chiroshi odgryzł mu głowę i rozbił ją o mór. Tamten jakoś dalej żył, wyciągnął manipulator i odstrzelił Chiroshiemu głowę, która rozbiła się na dole. Ryknąłem z wściekłości i żalu poczym rozszarpałem wroga na strzępy. Pozatym spaliłem jego szczątki i zacząłem szukać resztek głowy smoka. Wkońcu znalazłem wszystkie części. Z płaczem zmieniłem się spowrotem i zacząłem nucić. Opuściła mnie masa energji, jednak dzięki prawu jeśli nie minęła jeszcze godzina można kogoś wskrzesić zrobiłem to ze smokiem. Potem udaliśmy się do wieży.
***
Jesteśmy. Oznajmiłem wkraczając do laboratorium. Kuoromdis podniusł głowę z nad komputera, a jego smok podszedł do wielkiej skrzyni i zapytał się nas czy jesteśmy gotowi. Byliśmy. Jednym ciosem zniszczył pudło i wyjął kryształ. Następnie rozbił go o kamienny stopień. Było po wszystkim. Zło zostało, co? Nagle zauważyłem czarne światło. Coś jest nie tak!
aa
W Crazy party
co?
Aż mi się przypomniała gra deszcz kryształów. <3
dzięki
fajne.
zobaczysz
Suuuuper ciekawe zkąd oni taką energie mają.