Lily wood. Powiedziałem ledwo żywy po przekroczeniu progu budynku szpitala. Co z nią?
Kim dla niej pan jest? Zapytał spokojnie lekarz stojący za ladą recepcji. Obok niego stał stwór, którego możnaby określić prostym słowem. Kobieta. Był to Domestress, bardzo często wykożystywany przez lekarzy.
Kuzyn, jestem Lucas Wood! Krzyknąłem lekko wściekły na mężczyznę.
Spokojnie. Powiedział klikając w klawiaturę, jak kogoś to opchodzi, był to model Genesis thor 300 rgb na niebieskich przełącznikac, które teraz brzmiały mi teraz jak tykająca bąba.
Piętro pierwsze, drugie drzwi na prawo. Nic jej specjalnie nie jest, głęboka asz niezbyt szkodliwa rana. Jutro będzie mogła wyjść. Lekarz podał mi potrzebne informacje.
Dziękuję! Rzuciłem w biegu. Zack szedł za mną. Zchował stworki do kul, ylko Pandourbit szedł obok niego.
Perspektywa Lily.
Kur*a! Pomyślałam podczas eksplozji, którą wywołały stworki kłusownika. Niestety odrzuciło mnie na kamień, który został z jakiegoś ataku Pandourbita. Moja głowa uderzyła o skałę.
Auaaa! Syknęłam z bólu czując płynącą krew. Lucas zaczął się martwić, wsumie nic w tym dziwnego, on zawsze taki.
Zabierzcie ją do szpitala! Lucas poprosił stworki.
Nie trze, powiedziałam ale nie dokończyłam. Urwał mi się film.
Gdy się ocknęłam, leżałam w łużku szpitalnym. Obok na stoliczku stała aparatura, która akurad nie była podłączona. Ostrożnie usiadłam i pomacałam tył głowy. Wyczułam szfy i bandarz.
Auu! Jęknęłam cicho opadając na poduszki.
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł jakiś lekarz.
Lily Wood? Zapytał. Kiwnęłam tylko głową.
Nie powinnaś narazie wstawać, ale nic ci nie będzie. Rana była co prawda głęboka, acz nieszkodliwa. Jutro będziesz mogła wyjść.
Jutro! Krzyknęłam gwałtownie się podnosząc. Niestety nie był to najleprzy pomysł. Z cichym jękiem znów osunęłam się na łużko.
Spokojnie! Pielęgniarz uspokajał mnie. Jak do tego doszło?
Opowiedziałam mu całą historię. Pokiwał tylko głową, nakazał leżeć i wyszedł.
Szlak! Pomyślałam patrząc na biały sufit.
Flamme rick! Zawarczał znajomy głos. Drzwi znów się otworzyły i do sali weszły moje stworki. Demon ułożył się na kołdrze, Misiek zato zaczął domagać się pieszczot, co u niego żatkością, z tego co narazie zaóważyłam.
Demon, Misiek! Ucieszyłam się głaszcząc tego ostatniego.
Amfeeee. Zamruczał zwijając się w puchaty kłębek.
Perspektywa Lucassa.
Wszedłem do sali. Lilka leżała na łużku z Miśkiem na brzuchu. Obok na kołdrze leżał jej zielony starter.
Jak tam Lily? Zapytałem zamykając drzwi za sobą.
AA, to ty. Powiedziała obrzucając mnie szybkim spojżeniem. Czuje się jakbym miała wiercenie głowy. Powiedziała i się zaśmialiśmy. Przeżyję. Dodała.
Pogadaliśmy troszkę o wszystkim, głównym tematem oczywiście były ostatnie zdażenia.
Złapali go. Sonica go złapała. Powiedziałem.
Kłusownika? Zapytała dziewczyna.
Tia. Kiwnąłem głową.
Jutro wyruszamy dalej? Zapytałem.
Myślę że tak. Trenerka poprawiła się na łużku. Widziałeś gdzieś Maxa?
Trenuje na boisku przy hotelu. Powiedziałem, żeczywiście spodkałem naszego starego znajomego.
Jutro bierze rewanż z Sonicą. Dodałem po chwili.
Idę oglądać! Moja kuzynka była podekscytowana.
Myśliż że ja nie chcę? Uśmiechnąłem się.
Noo może, Lilka zaczęła znów głaskać misia po główce.
Taa taa. Roześmiałem się cicho.
Dobra, ja idę, jutro wpadnę jeśli cię nie wypiszą. Powiedziałem wstając z krzesła.
Spoko. Lily przewróciła się na drugi bok. Nara!
Nara. Powiedziałem wychodząc.
Udałem się do hotelu. Czekali tam Zack i Max, którzy o czymś rozmawiali. Na mój widok jednak przerwali rozmowę.
Jak tam u Lily? Zapytali jednocześnie.
Nie jest źle, jutro wychodzi i chce ci kibicować Max. Powiedziałem.
Cała ona! Max się uśmiechnął.
Jak Pandourbit, Zack? Zapytałem.
Pozwolił mi się złapać bez walki, po tym co się teraz stało to, sam wiesz. Max wyciągnął kulę, z której na chwilę wypuścił ducha.
Ahaa. Powiedziałem patrząc na stworki Maxa. Jiminar właśnie pojedynkował się z Minitaurem.
Trenujesz na jutro, nadal! Powiedziałem. Chłopak tylko wyszczeżył zęby w uśmiechu.
Wkońcu poszliśmy spać. Wyczerpani przeżyciami dnia zasnęliśmy szybko. Gdy się obudziłem była ósma. Ubrałem się, zjadłem śniadanie i poszedłem do szpitala z kąt Lily miała niedługo wyjść. Już z nią poszedłem do sali Sonicy oglądać walkę Maxa. Zack już siedział na trybunach.
AA to wy, siadajcie, walka się zaczyna! Max uśmiechnął się podrzucając kulkę w dłoni.
Wkońcu Alice zarządziła początek walki. Sonica wypuściła Owlawa, Max zaś, Jiminara.
Szok elektryczny! Nakazał trener. Jego manamon miałknął posyłając błyskawicę w stronę sowy.
Unik i dziobanie! Liderka była spokojna.
Owl! Zahuczał ptak wzbijając się w powietrze. Gdy miał dziobnąć kociaka w ogon Max zawołał.
Jiminar, gryzienie, teraz!
Jimmy! Zawarczał kot wbijając zęby w skrzydło rywala, który zahuczał z bólu.
Nieźle, soniczna bąba! Powiedziała kobieta.
Laa! Zawył ptak wyrzucając z dzioba okrągły, biało błękitny pocisk. Jiminar jednak dość łatwo wyminął atak, strzelając szokiem elektrycznym. Tego się sowa nie spodziewała i oberwała w dziób.
Dość, łap go! Powiedziała Sonica.
Owlaw zchwycił kota w dziób i podniósł do góry.
Rzuć nim! Kolejne polecenie i dźwiękowy mknął już w górę. Gdy był na wysokości kilku metrów otworzył dziób. Jiminar wyleciał i zaczął koziołkować w powietrzu.
Uderzenie ogonem w ziemię! Wymyślił trener.
Minar! Zamiałczał pokrywając ogon białym światłem. Uderzył nim o ziemię, minimalizując obrażenia.
Świetnie! Zawołał Max. Teraz gryzie,
Nie dokończył, ponieważ przerwał nam dźwięk zaamykanych drzwi.
Odruchowo odwruciliśmy się. W drzwiach stała wysoka brunetka o niesamowicie niebieskich oczach. Miała na sobie białą bluzkę z krudkim rękawem, niebieskie spodnie oraz czarne buty ze wzorkami przypominającymi Squirmunka.
Ariana! Zawołałem uśmiechnięty. Znaliśmy ją od małego. Była to siostra Maxa, więc oczywiście chodziliśmy do tej samej szkoły itd. Max i Ariana byli bliźniakami.
Przyszłam tak szybko jak mogłam! Wyrzuciła z siebie na jednym oddechu dziewczyna. Zaczęliście walkę? Zapytała.
Ledwo co! Max gestem wskazał jej trybuny.
Siema Aria! Przywitała się z nią Lily.
Cześć, podrużujecie z Lucasem? Zapytała siostra Maxa.
Tia. Powiedziała moja kuzynka. Po chwili dalej patrzyliśmy na walkę z zaciekawieniem.
Kot wgryzł się w skrzydło sowy. Owlaw zaczął wydawać dziwne dźwięki bólu.
Dość! Samobójczy lot! Krzyknęła Sonica.
Oooowlaaawww! Zawył ptak podrywając się w głórę. Jego ciało otoczyła mgiełka. Gdy po chwili zaczął lecieć na łeb, na szyję, kot strzelił szokiem elektrycznym. Atak o dziwo został wchłonięty w to, co robiła sowa. Teraz żółtobłękitny pocisk leciał prosto na łeb kotka.
Unik! W ostatniej chwili krzyknął Max.
Dobre! Zawołała podekscytowana Ariana pokazując Maxowi kciuk w górę.
Dzięki siostra! Powiedział chłopak z uśmiechem patrząc, jak sowa nie mogąc wychamować uderza o ziemię. Podniósł się wielki tuman pyłu. Gdy opadł ptak leżał nieprzytomny.
Owlaw zostaje pokonany, zwycięża Jiminar! Powiedziała Alice machając chorągiewkami.
Nieźle nieźle, pochwaliła trenera liderka, ale mam tutaj godnego dla ciebie rywala! Ruszaj! To powiedziawszy wyrzuciła kolejną kulę.
Z Mananeta wyszedł dziwny stwór, który przypominał szarego pieska. Miał dziwne jakby skrzydełka, czerwone oczy oraz pierścienie na ogonach. W przednich łapkach trzymał smyczek i skrzypeczki. Wyciągnąłem manapedię, zaciekawiony.
Skordog, manamon wirtuozo typu dźwiękowo walczącego. Skordog potrafi urzywać skrzypiec jak tarczy, a smyczka jak miecza. Często gdy jest wściekły, ten piesek gra na swoich skrzypcach, by się uspokoić. Pochodzi z Fuindu.
Że jak! Max popatrzył na liderkę. Skąt go masz!
Kuzynka mi podarowała jajko jakieś, dwa albo trzy miesiące temu, dwa tygodnie temu się wykluł. Odpowiedziała spokojnie kobieta.
Skordog, wojenny bemben! Nakazała.
Dog! Szczeknął pies wybijając dziwny rytm smyczkiem na tyle skrzypiec. Ze smyczka wypłynęła błękitna energia, która pokryła Jiminara, prawie natychmiast znikając.
Co to? Zapytał Max zdziwiony.
Ja wiem! Zawołała nagle Ariana. Ten atak osłabia rywala, podnosząc siłę urzytkownika! Widziałam kiedyś, jak jeden trener używał tego na przeciwniku, to było rok temu na transmisji z meczu w Fuindu.
Pamiętam to! Powiedział Max. Dzięki Aria za przypomnienie, ale teraz pokażemy mu co to jest siła!
Spoko. Dziewczyna się uśmiechnęła. Tym czasem na polu walki już trwał wielki bój.
Gryzienie! Zawołał trener.
Meow! Z miałknięciem elektryczny rzucił się na psa.
Nie nie, moc lądu! Powiedziała dźwiękowa liderka.
Pies uderzył smyczkiem w ziemię, z której wystrzeliła chmura pyłu. Całkiem pokryła kota, który po tym ataku był niezdolny do dalszej walki.
Skordog wygrywa, Jiminar został pokonany! Zawołała asystentka liderki oczywiście ruszając słymnymi chorągiewkami.
Minitaur przyjacielu, do boju! Zawołał nasz kolega posyłając swojego stworka.
Taurrrrr! Zawarczał na psa po wyjściu z kuli.
Skordoggg! Warknął na niego pies.
Zacznijmy od tunelu! Poprosił wyzywający.
Mini! Skinął głową mały minotaur. Wykopał dziurę w ziemi swoią maczugą poczym wnią wlazł.
Uważaj na niego, przez ten czas użyj wezwania do broni!
Dźwiękowy podniósł nad głowę przednie łapki, które otoczyły się brązową poświatą. Gdy je opuścił, sprawiał wrażenie silniejszego.
Minitaur, teraz! Zawołał Max. Jego stworek wynurzył się tuż pod psem, wyrzucając go do góry. Szary przekoziołkował i uderzył o schodki na scenę.
Skorog! Zawarczał ze złości wstając. Ziemny tym czasem na polecenie trenera znów wykopał dziurę, uprzednio zasypując tamtą poprzednią.
Ta strategia nie zda ci się na długo, Skordog, wykurz go z tamtąt za pomocą potrujnego kopniaka! Zawołała spokojnie liderka.
Piesek zaczął uderzać ziemię mocną stopą. Wkońcu fale drgań dosłownie wyrzuciły minotaura z pod ziemi. Nie było to na szczęście zbyt mocne.
Tak? Max figlarnie przekrzywił głowę. Elektryczna pięść!
Minotaur z rykiem ruszył na rywala. Jego ręka pokryła się iskrami poczym łup! Trafiła psa w pysk.
Dogor! Szczeknął z bólu piesek wywalając się na ziemię, łapami do góry.
Rzut skałą! Trener szedł za ciosem.
Minitaur wziął trochę ziemi, uformował w kamyk, uklepał i rzucił na podnoszącego się rywala, który dostał znów upadając.
Tunel! Powiedziała liderka. Pies szybko wykopał dziurę.
Ty też! Nakazał okularnik. Jego stwór wlazł w dziurę stworzoną przez Skordoga.
Po chwili ziemia zaczęła drżeć. Stworki walczyły pod ziemią!
Moc lądu! Elektryczna pięść! Potrujny kopniak! Rzut skałą! Polecenia sypały się z ust Maxa i Sonicy. Wreszcie wycieńczone manamony wylazły z dziury posiniaczone.
Wygląda na to, że nasze manamony zdolne są wykonać jeszcze jeden atak. Uderzenie decybeli! Zawołała liderka.
Pies zaczął biedz przed siebie. Jego ciało zaczęła otaczać dziwna fala. Był słyszalny także piskliwy, nieprzyjemny dźwięk.
Elektryczna pięść! Nakazał wyzywający. Minotaur także ruszył na przód. Wkońcu musiało dojść do zdeżenia. Gigantyczna chmura pyłu uniosła się z ziemi.
Gdy opadła, zobaczyliśmy ledwo zipiącego stworka z Kiarre, który wonchał nieprzytomnego psa.
Skordog został pokonany! Wygrywa Minitaur, czyli cały pojedynek wygrywa wyzywający Max Morgrems! Powiedziała asystentka liderki.
Gratuluję. Sonica schowała stworka do kuli i uścisnęła rękę trenera.
Świetna walka brat! Aria zbiegła z trybun, obdarzając brata iście niedźwiedzim uściskiem.
Aua, siostra, chcesz mnie zmiażdżyć? Zaśmiał się trener. Po chwili gdy już dziewczyna przestała mu gratulować Sonica podała mu klucz.
Dzięki. Powiedział Max chowając zdobycz do kieszeni.
Pożegnaliśmy się z liderką i poszliśmy do hotelu.
To co teraz? Lilka zapytała Maxa.
Będę szedł do Avalette po kolejny klucz, oczywiście. Trener się uśmiechnął.
Wpadłem na pomysł. Powiedziałem.
Wszyscy chyba zmierzamy do Avalette, to może chociaż ten kawałek drogi pójdziemy razem?
Czemu nie! Zgodzili się wszyscy.
Oddaliśmy stworki do leczenia, gdy je odebraliśmy poszliśmy na miasto coś zjeść, potrenować etc. Gdy wróciliśmy do hotelu było już ciemno.
Zack, walczyłeś już z Sonicą? Zapytałem gdy mieliśmy rozchodzić się do pokoi.
Tak, ale ja mam wszystkie, prawie wszystkie klucze. Czekam teraz na start turnieju. Chłopak wyciągnął z plecaka pięć kluczy.
Łoł! Lilka popatrzyła z uznaniem na trofea.
Tego nie znam. Aria wskazała na żółty klucz z grawerem pióra.
AA ten, po tym jak został zniszczony stadion w Snowstar myślano, że Electra nie żyje i wyznaczono nowego lidera, jednak nie było kandydatów na typ elektryczny tylko na latający. Później gdy okazało się że jednak elektryczna liderka może pełnić dalej swój zawwód wyznaczyli tego latającego jako zastępce.
No pamiętamy. Powiedzieliśmy.
Ja zdobyłem klucz od latającego lidera, wtedy Electra podobno gdzieś wyjechała. Dla tego mam ten klucz. Chłopak ukrył błyskotki w plecaku.
To było pewno wtedy, jak mama pojechała do twojej do szpitala. Lilka szepnęła mi do ucha.
Możliwe. Odszepnąłem.
Rozeszliśmy się do pokoi i poszliśmy spać.
nie złe.
Jest jest, przez michcioxbloga sobie wejdź
Bloga Kanto adventures już nie ma.
Można powiedzieć, że propo walk wzoruję się na, btw polecam
https://michcioxblog.blogspot.com
i
https://kantoadwenturepokemon.blogspot.com
Tak właśnie wyglądają walki w anime. Dobrze to opisałeś. Meeega!
Jakoś tak, potrzebowałem postaci która będzie podrużować z głównym bohaterem, a że imię mi się podoba, to czemu nie?
fajnie się zaczęło. A skąd wzór na lily wood?
Coś będzie
Pozatym mi się podoba. Czekam na dalsze losy
Nadal się zastanawiam nad imieniem postaci, którą tworzę
Podobnie
Ciekawe, czy tak właśnie wyglądały walki w anime.
Dzięki
superowe to jest