Wszystko się kończy, wszystko się zaczyna, cz4. Creepy pasta.

Anna spojżała prosto w twarz Alberta. Mężczyzna widział jej napiętą twarz. Łzy stojące w oczach oraz wyraz czystego przerażenia dominujący nad wszystkim.
– Co, co teraz będzie? – Szepnęła patrząc wprost w oczy męża.
– Nie wiem Aniu. Musimy się jakoś trzymać. – Odparł cicho drżącym głosem.
Chociaż nie chciał, by Anna to widziała, bał się. Holernie bał się tego, co czai się teraz za bezpieczną granicą domu. Ale, czy była ona z pewnością taka, bezpieczna? Oby. Myślał.
Wsłuchiwali się w ryk wiatru, szum deszczu oraz coraz częstrze trzaski piorunów. Na dodatek właśnie wysiadł prąd, dodając otoczkę grozy całej sytuacji.
– Lepiej zobaczę, czy czy Emilka już śpi. – Powiedział Albert przytulając żonę.
Anna kiwnęła głową ocierając oczy. Mężczyzna zaś pokierował się do pokoju córki. Mała na szczęście leżała już w łóżku przykryta kołderką po szyję. Widok ten przywołał cień uśmiechu na twarz Alberta.
Ledwo wyszedł z królestwa dziewczynki jego telefon zadzwonił. Spojżał na ekran. Józek.
– Kurwa. – Przywitał się mężczyzna.
– Widziałeś, co się dzieje na dworze? –
– Niestety widziałem. –
– Co tam się może dziać. –
– Nie wiem. Może jakieś, kwaśne deszcze? –
– Kurwa. Kwaśne deszcze wyglądają zupełnie inaczej. Widziałeś kiedyś fioletowe chmury albo takie pioruny? –
– No, nie. –
– Oby to nie było nic, co da się naprawić. Lepiej nie wychodź z domu i nie wypuszczaj dziewczyn, bo to się źle zakończy. –
– Ty też lepiej zatrzymaj swoje stadko w domu. –
– A myślisz, że co kurwa wypuszczę ich na to? –
– Dobra. Ktoś się do mnie dobija. Oddzwonię później. –
– Trzymaj się Albercik. –
– Po zakończonej rozmowie z przyjacielem Albert ciężko wezdchnął, udając się ponownie do salonu. Anna siedziała tam gdzie wcześniej, z głową wtuloną w ramiona. Jej ciało lekko drżało.
– Co, co chciał Józek? – Zapytała urywanym głosem.
– Sprawdzić czy żyjemy. – Odpowiedział mężczyzna.
– Ja nie wiem. Jak komuś się coś stanie? –
– Będzie dobrze. Popatrz na to z innej strony. Wiele już złego się działo, a my nadal żyjemy. –
– Tak myślisz? –
– Szczerze? Sam się holernie boję. Ale życie musi trwać dalej. –
Rozmawiali tak w półmroku. Po jakimś czasie poprostu położyli się w ubraniach. Myśleli, że nie zasną zbyt szybko, lecz Morfeusz szybko zabrał ich do krainy snów.
We śnie Alberta nawiedziła ponownie znana scena.
Dwa miesiące wcześniej.
– Dobra, muszę lecieć. Jutro wcześniej do pracy, bo nie ma kumpeli ze stanowiska. – Powiedziała Natalia ściskając Annę oraz Alberta.
– Trzymaj się siostra i uważaj na siebie. – Odparł mężczyzna.
– Zabrałaś papiery? – Zapytała Anna.
– Te z komody, tak. – Odparła dziewczyna chwytając już za klamkę.
– Natalka, tylko jedź ostrożnie, ślisko! – Krzyknął jeszcze Albert gdy jego siostra już zamykała drzwi.
Nie wiedział, czy usłyszała.
Natalia udała się do zaparkowanego pod blokiem brata mercedesa. Otworzyła go i wsiadła, włączając zapłon. Uruchomiło się radio, a pojazd ruszył.
Szczęśliwie dotarła do domu w jednym kawałku, lecz było już późno. Wykonała jeszcze szybko typowe czynności poczym poszła spać.
Przez noc sporo napadało śniegu, a woda pozamarzała tworząc bardzo niebezpieczne i zdradliwe placyki lodowe. Jadąca spokojnie do pracy dziewczyna jednak skupiała się w pełni na jeździe.
Zerknęła w lusterko w porę, by zobaczyć wielkiego tira uderzającego z ogromną mocą w przód jej auta. Siła zdeżenia była na tyle wielka, że pas bezpieczeństwa zerwał się o właśnie roztrzaskaną szybę. Był już wcześniej poluzowany zaczep. Natalia wypadła na drogę, uderzając się w głowę. Poczóła okropny ból.
Ostatnią rzeczą, jaką widziała przed zapadnięciem ciemności był wysiadający kierowca tira z telefonem w ręku i przerażeniem w oczach.
Czasy obecne.
– Nieeeee! – Krzyknął Albert zrywając się z łóżka.
Ten koszmarprześladowałgo już bardzo długi czas. Co dziwne, jego wrzask nie obudził śpiącej obok Anny.
Mężczyzna wyjżał przez okno. Wciąż lało jak z cysterny. Gromy trzaskały coraz częściej. Blok, w którym mieszkali zalany był do połowy wysokości pierwszego piętra. Wiele drzew leżało wyrwanych z kożeniami na ziemi lub pływało w mętnej zupie dziwnej cieczy.
Spojżał na zegar ścienny. Była czfarta nad ranem.
Albert udał się do toalety. Załatwił, co trzeba, poczym dalej poszedł spać.
Obudził się około jedenastej. Za oknem jednak nadal padało. Woda wzbierała dość po woli, to by ło chyba jedyne błogosławieństwo bardzo dziurawego chodnika w ich mieście.
– Kiedy się to zakończy. – Pomyślał patrząc na śpiącą jeszcze żonę.
Nie miał zamiaru jej budzić. Nie teraz. Nie, gdy na świecie, za oknem dzieje się takie coś.
Zadzwonił na wszelki wypadek do szefa. Był sumiennym pracownikiem, lecz co go wcale nie zaskoczyło szef powiedział, by nie wychodził pod żadnym pozorem z bezpiecznego, przynajmniej narazie, domu.
Jego córeczka co ciekawe także jeszcze spała. Albert włączył telewizor. Na wszystkich kanałach pokazywane były wiadomości ze świata. Wszędzie, do słownie wszędzie padał ten deszcz, strzelały błyskawice i wszystko się rujnowało. Przyszłość Koło 13 obudziła się reszta domowników. Zjedli skromne śniadanie. Nie warto było marnować tak teraz cennego jedzenia.
świata do prawdy przedstawiała się bardzo źle.
Okazało się, że jednak nawet podczas tak koszmarnego dnia mogą zdażyć się rzeczy dobre. Jakiś czas po śniadaniu do Alberta zadzwonił lekarz ze szpitala z bardzo dobrą wieścią. Natalia się przebudziła. Jej stan był już w pełni stabilny. Co prawda musiała jeszcze pozostać w szpitalu na jakiś czas, lecz sytuacja uległa diametralnej poprawie.
Szczęście Alberta oraz Natalii polegało też na tym, że Anna była lekarką, przypadkiem pracującą w szpitalu, w którym przebywała dziewczyna. Miała doświadczenie medyczne, nawet była asystentką lekarza dowodzącego, więc mogła wpełni profesjonalnie uczestniczyć w rehabilitacji siostry Alberta przez prawie cały dzień w szpitalu.
Albert podzielił się radosną nowiną ze szwoją żoną. Na twarzy Anny pojawił się szeroki uśmiech. Taki ciepły promyk nadziei pozwolił na rozproszenie paniki, przynajmniej na jakiś czas.
Cdm.

8 komentarzy

  1. Eeee jakieś głupoty wygadujesz. Kto powiedział, że nikt tu gumeczki nie lubi? Ja jestem do ciebie nastawiony neutralnie to znaczy ani lubię ani nie lubię i nic do ciebie nie mam personalnie

  2. pewnie by chciał bo może wtedy gumeczka 3 by wyszła z domu na deszcz i cośby sięz nią stało

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink