Wszystko się kończy, wszystko się zaczyna, cz6. Creepy pasta.

Od autora.
Heh, zrobiłem błąd i teraz za to płacę. Mogłem zacząć od pierwszoosobowej narracji, a teraz muszę używać tego trzecioosobowego czegoś, przynajmniej do końca części pierwszej. No cóż, życie.
– Mieszkasz gdzieś tutaj? – Zapytał się Albert nowo poznanej.
– Niedaleko, w tamtych blokach. – Dziewczyna pokazała ręką na dobrze widoczne kolosy, które po deszczu sprawiały wrażenie dość nieprzyjaznych. – Ostatnio był jakiś problem ze śmietnikami i tymczasowo przydzielili nam te, dla tego musiałam się tutaj udać. –
– Ale kurwa. Do czego to dochodzi, że nawet w okolicy nie można się czuć w pełni bezpiecznie. – Wezdchnął Stasiek odpalając peta.
– Dzięki za pomoc, tak wogule. – Powiedziała Nikola.
– W tych czasach musimy się trzymać razem. – Zaóważył Albert.
– Chyba się będę zbierać na razie. – Kobieta wstała obracając się w kierunku bramy.
– Chyba jednak nie. – Powiedział Albert wskazując blok, do którego właśnie wchodziła grupa umundurowanych.
– Ci goście czasami też nie byli z tamtąt? – Zastanawiał się Jarek.
– Chyba tak, a co? – Zapytała Nikola i pobladła po chwili, gdy przyszło zrozumienie.
– Kfarantanna na blok. Może lepiej na razie zatrzymaj się u mnie. Mamy duży dom. – Zaproponował Albert, na co dziewczyna hętnie przystała.
Odprowadził niedawno co odratowaną do domu. Anna początkowo była zdziwiona wszystkim, ale po opowiedzeniu całej historii przez Alberta od razu otworzyła się na nowo poznaną.
– Jeśli mogę zapytać, ile masz lat? – Zapytała gdy siedzieli przy stole, pijąc herbatę.
– Dwadzieścia cztery. Po studiach. – Odparła dziewczyna.
– Tyle ambicji, a tu przychodzi takie coś. – Zaóważyła ze smutkiem Anna.
– Jadłyście coś? – Zapytał się Albert żony.
– Zrobiłam młodej tosty, to razem z nią zjadłam. – Odparła Anna.
Ich rozmowę przerwał dźwięk syreny.
– Zaczyna się. – Powiedział Albert. Anna jednak go uciszyła licząc coś po cichu. Po kilku minutach powiedziała zduszonym głosem.
– Zkażenie. –
– Co? – Zapytał Albert.
– Słuchaj. – Odparła. Mężczyzna zaczął cicho liczyć. O pomyłce nie mogło być mowy.
– Myślisz, że to to coś z chmur wywołuje teraz, nową epidemię? – Zapytał.
– Nie wiem, ale, ale tak to wygląda. – Odparła Anna.
Wtedy za oknem rozpoczął się chaos. Syreny, wozy policyjne oraz pogotowia, straże pożarne, a nawet helikoptery wypełniły gęsto ulice całego miasta. Wszędzie rozlegały się strzały, nawoływania przez radio, oraz dziwaczne, niemal nieludzkie odgłosy.
– Co tam się odpierdala! – Zawołał Albert. Wszyscy podeszli bliżej.
To, co działo się obecnie za oknem, mogło by spokojnie być sceną z całkiem dobrego horroru typu apokalipsa. Żołnierze chodzili po ulicach z osłoniętymi twarzami. Nieliczni szfędający się ludzie o mętnych spojżeniach byli przez nich wychwytywani i zabijani w mgnieniu oka. Inni wgryzali się w cywili. Jedyna dobra strona tego była taka, że ugryzienie nie powodowało u zaatakowanego obiawów, jak w typowym filmie o zombie.
– Czy to jest, apokalipsa zombie? – Zapytała blada Nikola.
– Coś w tym stylu. Nie wierzę w zombiaki, ale ciężko nie wierzyć w jakiegoś potężnego wirusa, jak się go widzi. – Potwierdził Albert.
Od teraz, życie wszystkich ludzi miało wyglądać zupełnie inaczej.
Cdn.

4 komentarze

  1. Eh, no fakt, mała sprawa. Generalnie chodzi o to, że syrena alarmowa ma swoje nazwijmy to patterny. Wiesz o co mi chodzi raczej. Poprostu, każda rzecz ma inny sygnał i długość czasową, skażenie to sygnał niemodulowany nadawany przez 3 minuty co 10 sekund.

  2. Zauważyłem mały błędzik. Właściwie niewiem czy to błędzik czy jakieś moje niezrozumienie. Poniżej wklejam:
    – Zaczyna się. – Powiedział Albert. Anna jednak go uciszyła licząc coś po cichu. Po kilku minutach powiedziała zduszonym głosem.
    – Zkażenie. –
    – Co? – Zapytał Albert.
    – Słuchaj. – Odparła. Mężczyzna zaczął cicho liczyć. O pomyłce nie mogło być mowy.
    Mam pytanie: co oni liczyli? Albo ja jestem nieogarem i czegoś niezrozumiałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink