4. Jak się łapie manamona?

Perspektywa Anonima.
Znowu. Pomyślałem przekładając papiery na biurku. Kolejny, nędzny, nic nie warty dzień.
Czemu tak mówię? No cuż. Jakby to ująć. Nudno tu u was, dla tego powołałem organizację do życia. Oczywiście, wy nic nie wiecie, więc zapraszam na historii lekcję.
Sytuacja wygląda tak. Nie jestem człowiekiem. To jest najważniejsze. Kim albo czym jestem, to narazie nie jest ważne. Przybyłem tutaj kilka lat temu, będzie z dziesięć i badałem was, ludzi. By wasz czas jakoś uprzyjemnić powołałem Parabolic team do życia. Naszym celem jest, a zresztą to narazie nie ważne.
Wyszedłem z pokoju, w którym przekładałem te bezcenne papiery. Nagle zadzwonił telefon.
Ano, słucham, rzuciłem do słuchawki.
Szefie, jakiś dziwny obiekt zbliża się do placówki! Zawołał 1 z pachołków.
Współżędne. Warknąłem do słuchawki.
103,28, 200,391! Krzyknął tamten.
Nie drzyj się młody. Wyślij obiekt x62. Poleciłem.
Się robi szefie! Powiedział rozłączając się.
Znoowuu. Jęknąłem w drodze do kuchni.
Zabrałem jakiś energy drink i pijąc w drodze klikałem w laptopie.
Dzisiaj TO zrobię. Uśmiechnąłem się diabolicznie przyspieszając kroku.
Perspektywa Murette.
Leżąc tak w szpitalnym łużku myślałam o tym wszystkim, co się zdażyło wtedy, w Kiarre. Począwszy od odkrycia dziwnej placówki, przez nocny wypad po Delazzarda, który mnie ukąsił.
Głaszcząc moją najleprzą przyjaciółkę, która leżała mi na brzuchu mrucząc myślałam o tym, gdzie popełniliśmy błąd.
Uciekł. Poprostu uciekł, i to jest najgorsze. Podobno to nie człowiek, tak mówiła Sierra z relacji, które widziała w telewizji podczas gdy ja byłam w Kiarre.
Nagle Kotka leżąca na mnie syknęła i zeskoczyła na ziemię. W otwartych drzwiach sali stał ON.
Jak wygląda? Opiszę go tak. Wysoki, naprawdę wysoki. Długie ręce, blada skura, i te czerwone oczy. Takie oczy, które wwiercają się w ciebie. Penetrują twą duszę, wiecie o co mi chodzi. Na koniec jego zwyczajowe ubranie, czarne szaty utkane jakby z czystego, niczym nie skarzonego mroku opływające jego sylwetkę.
Witaj Murette. Powiedział siadając na krzesełku przy łużku.
Czego chcesz? Zapytałam ostro.
A co, to nie można odwiedzić osoby, która chce o tobie wiedzieć jak najwięcej? Zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
Poczułam jego chłodne, smukłe palce błądzące po moim nadgarstku.
Widzisz, nie jestem człowiekiem, ale tego pewnie się już domyśliłaś i naprawdę, zaprzestań poszukiwań. Dobrzę ci radzę. Powiedział spokojnie swoim niskim głosem.
Niby to dla czego? Zapytałam drwiąco.
Dla dobra wszystkich. Chyba, że chcesz gorszej kary niż Delazzard. Powiedział spokojnie.
To ty! Warknęłam na niego.
To ja. Zgodził się z kpiącym uśmieszkiem.
Nie chciałem, ale gdyby nie to to kto wie, do czego by to doszło. Proponuję małą walkę. Powiedział.
Po walce powiesz mi wszystko. Powiedziałam.
Wszystko, co mogę. Przytaknął wypuszczając z kuli wielkiego stwora.
Jego ciało było masywne, pokryte brązowym futrem. U każdej z łap miał ostre pazury. Ogulnie przypominał niedźwiedzia grizzly, ale był od niego smuklejszy.
Błyskawiczny skok! Zawołał Anonim.
Nie nie nie, paraliżujący ładunek! Zawołałam.
Grizz! Minite! Zawołały stworki. Grizzlord wybił się na tylnich łapach i zaczął lecieć w stronę kotki, która jednak ze skrzynki na plecach wypuściła kilka iskier, które przy kontakcie z niedźwiedziem rozszczepiły się, kompletnie paraliżując giganta.
Miś jednak jakoś prawie udeżył moją przyjaciółkę. Na szczęście dzięki szybkości, kotka odsunęła się z pola rażenia przeciwnika.
Tak? Grizzlord, trzęsienie ziemi! Zawołał mój przeciwnik.
No to zobaczymy. Błyskawica, super iskra! Poleciłam.
Jiminite natychmiast wypuściła strumień iskier, które z łatwością dosięgnęły niedźwiedzia. Ten ryknął i podskoczył z impetem. Jego waga sprawiła, że podłoga zadrżała dosyć mocno. Błyskawica jednak zdążyła już wleźdź na plecy Grizzlorda.
Zrzuć ją! Nakazał Anonim.
Nic z tego. Mega pazur! Poprosiłam.
Miauu! Miałknęła elektryczna z ogromną szybkością drapiąc rywala. Misiek ryknął i okręcił się.
Dosyć. Powiedział Anonim chowając stwora w kuli.
A teraz, co chcesz wiedzieć? Zapytał.
Perspektywa Lucasa.
Trenowaliśmy tak do wieczora. Gdy słońce już zachodziło wruciliśmy się do hotelu odpocząć.
Gdy już weszliśmy do pokoju położyliśmy się na łużku. Reks rozwalił się na samym środku, Leaf natomiast zasnęła na poręczy łużka.
Obudziłem się o ósmej rano. Promienie słońca padały przez szybę okna prosto na mnie. Wstałem, obudziłem stworki i wyruszyliśmy w kierunku Hazeldale po pierwszy klucz.
Gdy weszliśmy do lasu usłyszałem znajomy głos.
Demon, teraz, diaboliczny płomień!
Uśmiechnąłem się i zbliżyłem się w kierunek głosu. Tak jak się tego spodziewałem to była ona, ściślej, moja kuzynka, jeszcze ściślej Lily Wood. Obok niej stał niewielki czforonożny stworek o zielonych łuskach. Jego najbardziej charakterystyczną cechą była dziura, z której wypuszczał dym.
Lilka? Zapytałem się podchodząc bliżej.
OO, siemka Lucek! Przywitała się z promiennym wręcz uśmiechem ściskając moją dłoń. Do hazeldale? Zapytała kródko.
Taaa. Weztchnąłem zakładając ręce za głowę.
Pamiętasz? Zapytała.
No proszę cię! Powiedziałem sztucznie urażonym tonem i parsknęliśmy śmiechem.
Przed podrużą obiecaliśmy sobie wspólne podrużowanie. Teraz nasza droga się rozpoczęła.
Widzę że masz, zawiesiłem głos wyciągając manapedię.
Flammia, manamon płomyk typu płomiennego. Flammia wypuszcza nadmiar ciepła przez otwór na plecach. Może rozgżewać pazury do wysokich temperatur by walczyć. Powiedział głos z komputerka.
To jest TEN Flammia? ZApytałem.
Oczywiście! Powiedziała głaszcząc stworka po główce.
Kilka lat temu Lily znalazła małego Flammię na wakacjach w Kiarre. Był on inny niż podobni przedstawiciele swego gatunku. Nie był pomarańczowy jak reszta. Gdy go znalazła walczył właśnie z grópą wściekłych Hilimerów. Odgoniła je z moją skromnąpomocą i zabrała stworka.
No to zaczynamy naszą obiecaną podruż, planowaną od lat? Uśmiechnęła się moja kuzynka.
Dokładna sprawa! Powiedziałem i ruszyliśmy na przód.
Co właściwie teraz robiliście? Zapytałem się gdy szliśmy.
Trenowaliśmy, walczyłam z dzikim Wormarem. Wyjaśniła sprawdzając moje stworki manapedią.
Skąt masz Leafowl? Zapytała się z niedowierzaniem.
Opowiedziałem jej całą historię i ogulnie sobie rozmawialiśmy. Nagle z wysokiej trawy coś wyskoczyło! Odruchowo wyciągnęliśmy jednocześnie nasze manapedie.
Amfeakup, manamon miś typu standardowego. Amfeakup jest słodki, lecz często ostrzy pazury o drzewa lub walczy o zdobycie władzy w stadzie. Jego puchate ciało dobrze odpiera ataki rywali.
Słodziak. Przymknęła oczy Lily i chciała pogłaskać niedźwiadka.
Lepiej uważaj bo, nie dokończyłem. Z krzaków wyskoczyło jeszcze kilka Amfeakupów, które zaczęły na nas warczeć. Wiedzieliśmy że z trzema, realnie dwoma zdolnymi do pełnej walki manamonami nie ma co walczyć, więc zaczęliśmy uciekać. Flammia Lilki jednak postanowił walczyć i nie chciał ruszyć się nawet na krok!
Flammm! Zawarczał na miśki.
Napewno, Demon? Zapytała Lilka. Jej stworek tylko kiwnął głową i ustawił się w gotowości.
No do bra. Jak chcesz, powiedziała.
W stadzie niedźwiadków doszło do poruszenia. Zaczęły coś mówić, w końcu największy, przywódca stada wysunął się na przód.
Na początek nitroakcja! Nakazała Lily.
Demon otoczył się żółtą poświatą i ruszył na misia. Amfeakup jednak nie stał sobie spokojnie. Jego pazury zalśniły bladym błękitem i uderzyły obok zielonego stworka, zdążył zrobić unik. Niestety nitroakcja się nie udała.
Tak? Jeszcze raz? Powiedziała trenerka Demona.
Misiek szykował się także do ponowienia ataku, lecz Flammia nie biegł centralnie na niego. Gdy w pędzie minął rywala zrozumiałem plan mej kuzynki. Gdy stworek nabrał już prędkości Lilka zawołała. Teraz!
Rozpędzony ognisty uderzył rywala całym ciałem, asz Amfeakup odleciał dobry metr do tyłu. Superefektywny atak dość znacznie wyczeprpał brązowego, przy okazji wzmacniakąc siłę Demona.
Puki leży, kula ognia! Wydała kolejne polecenie dziewczyna.
Flammia napiął się i z dziury na plecach wypuścił pomarańczowy płomyk, który zwinął się w kulę i pomknął w stronę podnoszącego się miśka. Amfeakup otworzył pyszczek a jego zęby pokryły się ciemną energią, ugryzł kulę!
Był to błąd. Misio zaczął piszczeć z bólu zpowodowanego gorącym płomieniem, który "ugryzł" Wkońcu jednak przestał się szarpać i posłał rywalowi groźne spojżenie. Po chwili pędził już w stronę zielonego z nienaturalnie długimi i zielonymi pazurami. Gwałtownie ciachnął Flammię po plecach pozostawiając ślad. Chciał się zamachnąć jeszcze raz, ale właśnie wtedy Lilka nakazała.
Puki mamy go blizko, nitroakcja!
Flammia z łatwością rzucił się na misia i wgniótł go w ziemię. Mimo wszystko stworek podniósł się na drżących łapkach gotowy do dalszej walki. Chwiał się, ale nie chciał się poddać. Jego stado dopingowało go głośnym rykiem.
Feaaa kup! Zaryczał niedźwiadek podrywając się. Ugryzł Flammię szybko w tylnią lewą nogę i odskoczył na bezpieczną odległość.
Lil, chcesz to ciągnąć dalej? Zapytałem.
Ja i Demon zawsze walczymy do końca, zapomniałeś? Odpowiedziała dziewczyna. Diaboliczny płomień.
Nie, nie zapomniałem. Uśmiechnąłem się przypominając sobie nasze zabawy w dzieciństwie. Lily zawsze chciała mieć przewagę w naszych grach czy zabawach. Dążyła do końca, jak teraz u boku ze swoim Flammią.
Demon posłał czarny płomień w kierunku rywala. Ten, niezpodziewając się takiego czegoś upadł trafiony w miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Był pokonany.
Lilka spokojnie podeszła do pokonanego stworka z mananetem.
Chcesz do nas dołączyć? Zapytała. Misio zastanawiał się chwilę, porozmawiał ze stadem poczym wszedł do kuli.
Będziesz Misiek! Powiedziała do stworka wypuszczając go na chwilę z neta.
Widzisz? Tak się łapie manamony! Powiedziała do mnie chowając kulę do kieszeni.
Taaak. Powiedziałem i poszliśmy dalej. Wkońcu dotarliśmy Do hazeldale i udaliśmy się do hotelu.

7 komentarzy

  1. Jeżeli masz czasownik w formie bezokolicznika, nigdy nie piszesz przy nim "się". Tutaj napisałeś tak dwa razy, np. przy słowie zapytać. Zauważyłam jeszcze jeden błąd. Czy oni musieli wrócić się po coś? Jeżeli wrócili skądś, np. z dworu, wtedy nie dodajesz "się" do czasownika. Jeżeli musieli wrócić po jakąś rzecz, np. do pokoju, wtedy mogli się wrócić, w takim wypadku napisałbyś prawidłowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink