2. Komu w drogę, temu w, kłopoty?

Więc, odezwałem się po naprawdę długiej chwili milczenia. Mam nowy plan, który shadow kinkdom będzie podejmować.
Jakisz to? Zapytał Kumori z dziwną miną.
Irroadium nam zwiał. Złapał go jakiś trener, i teraz to ten, ten, ten dzieciuch ma go pod swoją kontrolą. Proponuję akcję pod kryptonimem. Będziemy polować na Mystigona. Powiedziałem.
Zapadła długa, głucha cisza. Bez tródu można było w niej wysłyszeć przelatującego Eagawka.
My, mystigona? Wyjąkał Kumori. Duża część pracowników pobladła.
Tak, Mystigona. Jest to najpotężniejszy manamon świata. Żyje gdzieś, po za Kiarre, po za Tangerią, po za Quennsette. Myślę, że w Fuindu. Wchodzicie w to? Zpytałem.
Ta, myślę, że, tak. Przełknął ślinę Kumori.
Ryzyko jest duże, bardzo duże. Ale może to nam pozwolić na władzę. Powiedziała Kuro z wielkim uśmiechem, który nie wróżył niczego dobrego.
No więc plan jest taki. Wysyłamy 2000 warriorów i 400 apprenticów. Na ich czele będzie stać Uggenno, my natomiast to jest ja, Kuro i Kumori udamy się do Fuindu. Wy musicie zająć znane nam miejsca.
Dobrze szefie! Powiedzieli wszyscy i rozeszliśmy się do swoich spraw.
Czasy obecne.
Perspektywa Lucasa.
Po tym jak wróciłem się do domu zabrałem plecak, nakarmiłem Reksa i zadzwoniłem do taty.
Jak w pracy? Zapytałem gdy odebrał.
Ehhh, chyba sam wiesz. Weztchnął mój ojciec. Ostatnio złapaliśmy sześciuset shadow warriorów w Mamii.
W Mamii? Zdziwiłem się. Co oni robili w takiej wiosce!
No właśnie, to jest dobre pytanie. Możliwe, że chcieli przez las deszczowy udać się do świątynii Draakgarda. Wysunął teorię tata.
Mnie się zdaje, że to była zmyłka. Tak naprawdę chcą robić coś innego. Powiedziałem.
Niee, raczej nie. Sprawdzimy to, ale naprawdę to jest mało prawdopodobne. Ja muszę kończyć, pa! Powiedział tata odkładając słuchawkę.
Dziwne to wszystko. Pomyślałem dzwoniąc do mamy.
Cześć Lucas! Zawołała Electra odbierając telefon.
Ciociu, co z mamą? Zapytałem bez wstępu.
No, jakby to powiedzieć, zaczęła siostra mamy.
No proszę, powiedz to! Wybuchnąłem.
Poszła na operację. Toksyny z jadu Delazzarda wnikają do serca. Powiedziała Electra.
Jak z jej stanem? Zapytałem bez ceregieli.
Stabilny, ale dosyć niepewny. Vyprold musi jej aplikować elektrowstrząsy, inaczej będzie źle. Powiedziała i właśnie wtedy rozładował się jej telefon.
Oddzwonie póź, zdążyła jeszcze powiedzieć zanim rozległ się sygnał.
Niech to szlak! Wrzasnąłem chowając telefon.
Mu mo? Zaszczekał Reks liżąc mnie po ręce.
No tak Reks, idziemy. Weztchnąłem zakładając plecak.
Gdy wyszliśmy na prerię zobaczyłem że jest już około piętnastej. Reks był bardzo ożywiony, merdał ogonkiem, biegał i ogulnie świetnie się bawił.
Może potrenujemy? Zapytałem się go.
Mu mu mu mu! Pisnął potwierdzająco stając na przeciw jakiegoś dzikiego Murkida.
Akcja! Nakazałem.
Piesek błyskawicznie rzucił się na kotka, lecz ten był naprawdę szybki i uskoczył. Gdy Reks nawracał aby powtórzyć atak kociak rzucił się na niego i zaczął drapać.
Uniknij i akcja! Powiedziałem szybko.
To mo toto mo! Szczeknął groźnie Mutmo i zdzielił przeciwnika łapą. Kot przewrucił się i uciekł.
Świetnie! Pochwaliłem Reksa i poszliśmy dalej.
Gdy tak szliśmy, na pojedynek wyzwał mnie jakiś trener. Miał gdzieś około 13 lat.
Wyzywam cię na walkę! Wrzasnął na całe gardło.
No ok, ale nie drzyj się tak! Zawołałem. Reks tym czasem ustawił się w bojowej pozycji.
Wormar! Krzyknął chłopak rzucając kulą. Przed Reksem pojawił się zielony robak.

6 komentarzy

  1. Akcja dzieje się za szybko. I skąd tak nagle ten drugi trener się tam wziął? To brzmiało tak, jakby z nikąd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink