Widzę je każdego dnia. Gdy wychodzę z domu, na ulicach mrowi się od tych bestii z piekła rodem. Gdy wsiadam do autobusu, którym dojeżdżam do pracy raz jest ich mniej, raz więcej, ale zawsze jest choćby i jeden potwór, jeden z nich.
Opuszczam rozklekotany pojazd i wchodzę do budynku pracy. Tutaj też mnie znajdą. Nigdzie nie ma od nich ucieczki.
Gdy wychodzę z pracy, wsiadam do kolejnego pojazdu, a następniewracam do domu zawsze rozmyślam o tych istotach.
Istnieje wiele rodzajów potworów. Są bestie małe i duże, chude i grube, wysokie, niskie, ładne czy brzydkie. Jedne zabijają dla własnej przyjemności, drugie gwałcą niewinne dziewczyny, jeszcze inne powodują chaos i zament na świecie. Choć gdy na nie patrzę, chodząc po ulicy, siedząc w pracy, czy robiąc inne, podstawowe czynności uśmiechają się sztucznie, wydając z siebie te dziwne dźwięki, choć wyglądają jak niewinne baranki ja wiem, że tylko czekają na odpowiednią chwilę. Ostatnio, wracając z pracy widziałem, jak pewien potwór w długiej kurtce, z dziwnym wisiorkiem na szyji brutalnie obchodził się z pewną małą szkaradą. Kiedyś byłem świadkiem, jak kilka bestii rzucało się na siebie kopiąc, bijąc i gryząc, bo sprawiało im to perwersyjną radość.
Ktoś może mnie zapyta, co mnie interesują te potwory? Czemu nie machnę ręką na to, co się dzieje i nie będę żyć jak sam chcę? Wiecie, co jest najgorsze? Gdy patrzę w lustro widzę jednego z nich. Widzę potwora. Wszak, co jest gorszego od człowieka?