Popatrz na siebie. Popatrz na mamę, dziewczynę, chłopaka, brata, siostrę, kogoś na ulicy. Wszyscy jesteście ludźmi, prawda? Wszyscy macie dwie ręce, dwie nogi, jedną głowę, ciało. Wszyscy jesteście rozumni, inteligentni. Rozmawiacie, śmiejecie się, płaczecie, robicie wiele normalnych rzeczy. A co jeśli jesteście nierealni? Co powiesz na to, że cioiebie tak na prawdę nie ma, choć jesteś i właśnie to czytasz?
Czymże jest istnienie? Czy jest to faktycznie bycie w świecie, posiadanie ciała, umysłu, tożsamości, więzów krwi, rodziny, historii? Czy może to wszystko to fikcja, a ty pewnego dnia jak powstałeś, tak znikniesz? Być może jest tak, że wszyscy nieistniejemy, jesteśmy nierealni, jesteśmy wytworami czyjejś wyobraźni i właśnie dzięki temu jesteśmy, choć nas nie ma, istniejemy, nieistniejąc?
Na pewno znasz mity i historie o bogach. Czy to słowiańskich, czy greckich, rzymskich, egipskich, nordyckich, celtyckich, można dalej wymieniać. Wszyscy wiemy, że ich nie ma, oni NIE istnieją, są fikcją. Oczywiście tak jest. Ale co jeśli powiem, że ONI byli, ale już ich NIE ma?
Popatrzmy na te wszystkie mity i historie. Po co ludziom byli bogowie? Ano po to, by wyjaśnić sobie wiele zjawisk zachodzących w naturze. Czemu pada deszcz, czemu słońce wschodzi i zachodzi, co się dzieje po śmierci, można tak wymieniać. A że ludzie są z natury ciekawscy i lubią wiedzieć więcej, niż mniej, wymyślili sobie uosobienie tego wszystkiego. Dla przykładu boga Ra jadącego słoneczną barką po niebie, Demeter, która z tęsknoty za córką wywołuje zimę, a gdy są przy sobie jest szczęśliwa, wywołując lato, czy opiekuna przyrody Frejra. Było ich bardzo wielu. Tak na prawdę do dzisiaj jacyś bogowie, albo Bóg jest z nami. A co jeśli tutaj też powiem, że obecnie faktycznie Bóg, ten jedyny istnieje, ale nie było go wcześniej?
Co jeśli to zbiorowa wiara sprawia, że ktoś jest, albo kogoś nie ma? Co jeśli wszystko jest fikcją, a my jesteśmy tylko wytworem wyobraźni jakiejś istoty, która puki w nas wierzy, to my jesteśmy, choć tak na prawdę nas nie ma?
Wiecie, czemu bogowie byli tak popularni? Bo ludziom wyjaśniali wszystko na chłopski rozum. Patrzcie ile było takich okresów. Grecja, potem Rzym. Zauważcie jak małe różnice są po między bogami Greków a Rzymian. A wiecie czemu? Ponieważ wierzyło w nich na tyle dużo ludzi, że stawali się żeczywistością. A drobna zmiana zachowań, wyglądu czy imion? No cuż. Jak cie widzą, tak cie piszą. Jednym podobał się wizerunek strzegącego podziemi Hadesa, opiekuna zmarłych, a drudzy uznali, że skoro podziemia, to i bogactwa. Zmienili mu imię na Pluton, lecz w zasadzie, była to dalej ta sama istota.
Teraz usiądź wygodnie, zamknij oczy i pomyśl. Ile osób w ciebie wierzy? Tyle ile ciebie widzi, ile o tobie słyszy, ile ciebie zna. Co, jeśli będziesz trwać tylko do puki, do puty ktoś o tobie myśli, nawet przelotnie. Istnieje taki Paweł. A znam takiego Adama. Baśka? No coś kojażę. Kinga, Kinga, czekaj, aaa no tak. Itd, itd, itd.
Może brzmi to apsurdalnie, ale, tak szczerze. Jaki masz dowód na to, że to, co tutaj napisałem jest nieprawdą? Jaki masz dowód na pełnoprawne istnienie ludzi czy innych istot? Jeśli powiesz mi, że ciała to będę się śmiać. Wiesz, czemu ciała, nasze ciała się rozpadają? Bo ich nie ma, ONE znikają, i tyle. Nikt nie wierzy w twoje istnienie, albo jest takich ludzi mało, więc ciebie nie ma. Grupa ludzi o tobie wie, wierzy w ciebie, jesteś. Proste.
Oczywiście, być może to wszystko to tylko zwykła historyjka, zwykła creepypasta, jakich setki, tysiące krążą po internecie. Lecz przypomnij ją sobie, gdy znów cywilizacja zacznie się zmieniać. Powstaną nowe religie, stare upadną. Wtedy pomyśl, co jest iluzją, a co prawdą.
Jak zawsze intrygujące.